(c) weheartit
Gubię się w mętliku swoich uczuć. Czuję przenikający smutek wraz z każdą kolejną spadającą kroplą lodowatego deszczu. Instynktownie szukam ciepła, chowam się pod kocem przed całym światem. Zagłuszam obawę muzyką, skupiając się na słowach, nie na uczuciach. Zimno mi, tak od środka. Zobojętniałam, zanikam, przykleiłam uśmiech to twarzy i zainteresowanie wobec innych. Nie wiem co mi jest, czy to z powodu jesieni czy to już pierwsze symptomy depresji.
W niedziele czeka mnie przeprowadzka do Krakowa, jestem w trakcie pakowania, odznaczania co już mam i dopisywania czego jeszcze brak. Trochę się obawiam, ale czuję też podekscytowanie. Zajęcia mam od środy, więc oficjalnie wtedy zacznę studenckie życie na własną rękę. Mam nadzieje że będzie dobrze. Chociaż zaczynam czuć presje, żeby zostać w domu i to od dwóch osób. Wpadam w pętle poczucia winy, że zostawiam rodziców samych. I nie chodzi tutaj o to, że nie chce odciąć pępowiny, raczej o poczucie odpowiedzialności za nich, bo mają tylko mnie. Boję się po prostu, tym bardziej że nie dogadują się najlepiej ostatnio, do tego mama ma problemy z nogą. Decyzję niby podjęłam, a jednak pojawiają się wątpliwości czy rzeczywiści jest słuszna. Czasami chciałabym, żeby to wszystko było prostsze.
Muzyka : Bastille - Overjoyed
Czasami chcielibyśmy aby ktoś podjął decyzje za nas. Szczególnie te trudne, kiedy mamy wątpliwości czy postępujemy dobrze czy źle. Często tego doświadczam. I rozumiem Twoje obawy, Twoją troskę o rodziców. Jednak czasami trzeba iść za głosem rozumu - racjonalnie myśleć, nie kierować się sercem i emocjami. Mówię tak, a w rzeczywistości wszystko robię pod wpływem emocji, ech. Powiem tak - na pewno Ci ciężko, ale teraz już nie ma odwrotu. Będziesz dzwonić, będziesz do domu wracać i jakoś się ułoży.
OdpowiedzUsuńA samopoczucie to na pewno sprawka tej głupiej jesieni! Brrr...
Nie martw się będzie dobrze :) Moi dali sobie radę całkiem nieźle ale im została jeszcze trójka dzieci w domu.
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdego teraz dopada taki okres.. Ale to minie. Zobaczysz sama!
OdpowiedzUsuńChyba tylko ja się cieszę z przeprowadzki do Krakowa...
Rodzice sobie na pewno poradzą. Wiem, że Ci ciężko, ale uczysz się też dla nich, by byli z Ciebie dumni. Wiadomo, że dojazdy nie są najprzyjemniejsze i efektowne w studiowaniu.
Dasz sobie radę, będę trzymać za Ciebie (siebie także) kciuki! ;)
Też czasami miewam takie dni gdzie naprawdę nie wiem co czuję a uśmiech jest tak mega sztuczny, że dziwię się, że ktoś się na niego łapie... Mimo tego, że Twoi rodzice nie dogadują się najlepiej to powinnaś jechać, będą mieli czas tylko dla siebie i być może jakoś to sobie wszystko poukładają. A studenckie życie jeszcze Ci się pewnie spodoba. ;*
OdpowiedzUsuńJa też, ale "taka kolej rzeczy". Też nie chcę zostawiać rodziców, pomimo że sami nie będą. Mama mi powiedziała, że już przy moim rodzeństwie zawsze bardzo przeżywała wyprowadzki. A też wyjeżdżam w niedzielę, raczej z brakiem podekscytowania..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że to tylko jesień tak działa. W tym roku jest jakaś wyjątkowo dołująca, może dlatego, że tak nagle wszystko nastało. Ale trzeba to jakoś przetrwać, z czasem przychodzi przyzwyczajenie na szczęście :)
Ja będę dojeżdżać na studia 40 km, nie chcę się wyprowadzać.
OdpowiedzUsuńkochana musisz tez pomyslec o sobie
OdpowiedzUsuńRodzie z czasem przyzwyczają się, kiedyś musisz opuścić rodzinne gniazdo. Moi już od połowy września narzekają, że znowu ich opuszczę :)
OdpowiedzUsuńNie bój żaby, będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńNiestety takie decyzje zawsze mają swoje plusy i minusy, ale jednak powinnaś wyjechać - to mimo wszystko czasami może naprawdę dobrze zrobić :)
OdpowiedzUsuńŻycie nie jest proste - Dlaczego ? Skup się na swoim rozwoju.
OdpowiedzUsuńTeż jestem podekscytowany. Nareszcie nowe życie. Oby legendy o studenckim życiu były prawdą, jaram się cholernie.
OdpowiedzUsuńJa właśnie z podobnego powodu nie chcę jechać na studia gdzieś daleko. Na szczęście kierunek, który mnie interesuje jest niedaleko i będę mieszkać w akademiku tylko przez sezon zimowy :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym, żeby wszystko było prostsze... No i powodzenia w studenckim życiu ;)
OdpowiedzUsuńNajgorzej jest, kiedy podjęło się decyzję i nagle pojawiają się różnego rodzaju wątpliwości, rozmaitej natury. Mam nadzieję, że nie będziesz żałować decyzji. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńZdrówka dla mamy
Ach, te studenckie życie... Sama chciałabym go kiedyś posmakować, ale chyba mam za mało odwagi by wyjechać i żyć na własną rękę. Może do tego czasu jeszcze wydorośleję? W każdym razie, życzę ci powodzenia w nadchodzącym roku :)
OdpowiedzUsuńTakie decyzje zawsze są najtrudniejsze do podjęcia. Na początku na pewno będzie Ci ciężko, ale nie martw się z czasem do wszystkiego sie przyzwyczaisz i już nie będziesz mieć wyrzutów sumienia. Trzymaj się ;*
OdpowiedzUsuńSpokojnie to tylko strach przed nowym rozdziałem w życiu Cię zleksza paraliżuje. Wszystko będzie tak jak ma być ;) Powodzonka :*
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia!
OdpowiedzUsuńNa pewno wszystko się uda :). To wewnętrzne zimno nie jest mi obce. Nie martw się, przyszłość będzie dobra.
Moje zajęcia rozpoczęły się już w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńI będzie dobrze, musi być :) Wątpliwości... one chyba zawsze będą istniały, a życie niestety proste nie jest, mimo że byśmy chcieli, aby takie było.
Przecież wyprowadzka z domu nie oznacza zerwania kontaktu z rodzicami :) Będzie dobrze :) Powodzenia na studiach :)
OdpowiedzUsuńTo jest przykre, że po tylu latach poświęconego nam czasu przez rodziców, opuszczamy ich, aby pójść swoją własną ścieżką. Rodzicielstwo to niewdzięczna rola.
OdpowiedzUsuńi jak podoba Ci się Kraków? :)
OdpowiedzUsuń