sobota, 30 marca 2013

Świątecznie


Babka upieczona, orzechowiec i sernik też, jajka nafaszerowane, w domu lśni, więc pora świętować!
Do tego obowiązkowo chrzan, sałatka i pisanki.  Lubię te chwile spędzane razem w kuchni przy pieczeniu, przygotowywaniu sałatki czy faszerowaniu. Chwile z rodzicami, gdy można porozmawiać, pożartować. Kuchnia to zdecydowanie serce domu, aż miło jutro będzie zasiąść razem do śniadania, do którego każdy z domowników dorzucił coś od siebie, cząstkę swojej pracy.

Koszyk na zdjęciu robiony przez M, pisanki mojego autorstwa, ozdobiony przez moją Mamę, a chrzan ukopany z ogródka przez Tatę. Wspólna praca. A bałagan zrobiony przez wszystkich :)

Kochani, życzę Wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych Świąt. Odpocznijcie, nabierzcie sił, nacieszcie się chwilami z bliskimi, posmakujcie tych smakowitości i nie martwcie się o figurę - zrzuci się! Żeby w Waszych sercach zagościła wiosenna radość, uśmiech na twarzy. Wesołych Świąt!

środa, 27 marca 2013

Babeczka



 (c) tumblr

Uroczy, słodki lokal, z cytrynową witryną nad którą widnieje napis "Babeczka". W środku na ladzie wystawione przeróżne muffinki, kruche babeczki, ciastka, ciasteczka i inne słodkości. Do tego obowiązkowo kawa lub herbata - z różnych stron świata, aby odkrywać nowe smaki. Wszędzie unosi się smakowity i słodki zapach owoców, hm.. wyczuwam mandarynki a może to poziomki? Za ladą uśmiechnięta kobieta w średnim wieku, babeczka jak się patrzy, tu i ówdzie zaokrąglona, z uśmiechem wykłada przed chwilą upieczone babeczki-motylki. Tak, bo tutaj wszystko jest pieczone na bieżąco, prawie na oczach gości. Przestronna sala wypełniona klientami. Ktoś prosi o kolejny kawałek wuzetki, ktoś zachwyca się smakiem i puszystością sernika. W kącie sali na fotelu wygodnie rozsiada się kobieta z książką, poprawia poduszkę i zagłębia się w lekturze niespiesznie delektując się zieloną herbatą i jagodową muffinką.

To był sen, ale kto powiedział że sny się nie spełniają?

piątek, 22 marca 2013

I don't care, I love it.



Za oknem zima, wszyscy wyglądają wiosny, a tu proszę zapowiada się, że będziemy mieć białe święta, może odwołajmy Wielkanoc i zróbmy Boże Narodzenie?

Mi też brakuje wiosny, światła, ciepła. Czuję to znużenie, smutek przenikający aż do serca. Udowodniono, że brak światła to jedna z przyczyn depresji. A słoneczka jak nie było tak nie ma. Jedynymi osobami które cieszą się z takiego obrotu sprawy są dzieciaczki, tym nie przeszkadza śnieg, cieszą się, lepią bałwany i rzucają śnieżkami. Tak łatwo im to przychodzi, cieszą się z tego co jest. Nam czegoś brakuje, narzekamy, umykają nam takie piękne, ulotne chwile.

Ostatnio koleżanka zapytała mnie o to czy nadal jestem w związku i orzekła po moim tonie wypowiedzi, że mamy kryzys. Tylko jakoś nie widzę żadnego kryzysu, tak łatwo wysunąć opinię na czyjś temat mając tak mało informacji, czy ton głosu może oddać to co się dzieje między dwojgiem ludzi? Do tego dostałam wykład, że po około 1,5 roku do 2 lat przychodzi poważny kryzys w związku i większość par się rozstaje. W porządku, możliwe, nie zaprzeczam, czasami uczucie się wypala, ludzie przestają się dogadywać, ale to nie jest prawda ogólna. Zastanowiło mnie to, dlaczego pomyślała o kryzysie. Może i miałam zmęczony ton głosu, bo byłam zmęczona, poprzedni dzień spędziłam w książkach, do tego tęsknota z każdym dniem jest większa. Widać przeczę stereotypowi zakochanej, wiecznie uśmiechniętej dziewczyny. Dla mnie ważne jest to co jest w środku, to co czuje w sercu i nie potrzebuje się z tym obnosić i opowiadać wszystkim jaka to jestem szczęśliwa, albo że to już n-ty dzień, kiedy jesteśmy razem.  Bo szczęście nie jest na pokaz, nie jest dla innych, jest dla nas. Znam przypadek, gdy zazdrosna koleżanka psuła związek swojej przyjaciółki, opowiadała o chłopaku niestworzone historie, sama próbowała go podrywać. Zaufanie to czuły punkt, zazdrość też nie jest nam ludziom obca. Wyważenie zazdrości i danie karty zaufania to trudna sztuka. Tyle razy każdy z nas się zawiódł, że zaufaniem obdarzamy tylko nielicznych, a zazdrość szybko może przerodzić się w obsesje i być powodem rozpadu związku.

Za bardzo analizuje słowa innych, szukam drugiego dna. Staram się to zmienić, ale opornie mi to idzie. Powinnam się nie przejmować, a jednak to robię. Magiczne słowo 'odpuścić' w niektórych sytuacjach byłoby zbawienne, ewentualnie "I don't care".

Ostatnio moim ulubionym przedmiotem na studiach jest "Etyka zawodu psychologa". Dylematy etyczne, co być zrobił/zrobiła na miejscu danej osoby w danej sytuacji. Czy poświęciłabyś życie jednostki by ocalić grupę? Czy popełniałabyś czyn haniebny byleby uratować kogoś kogo kochasz? 

Muzyka :

środa, 13 marca 2013

"Każdy wieloryb ma swoją wesz."

(c) tumblr
 
Tyle mówi się o akceptacji o tym że nie wygląd jest najważniejszy. Każdy z nas jednak przeżył sytuacje, w której czuł się gorszy, nieakceptowany. Zwykle przypada to na lata młodości, wkraczania w okres nastoletni, buntu, szukania siebie. Moim problemem zawsze było to, że byłam większa. W podstawówce jednak nikomu to nie przeszkadzało, zresztą byliśmy zgraną dziesięcioosobową klasą, znaliśmy się jak łyse konie i nie było mowy o tym, że ktoś kogoś nie akceptuje, bo jest inny. Problemy zaczęły się w gimnazjum, większa klasa, sporo obcych dzieciaków, które bywają okrutne, choć szczere. Wtedy zaczęło się wymyślanie pseudonimów jakże uroczych typu duża ryba czy wieloryb. Często też powtarzał się epitet gruba świnia. Czułam się źle, ale nie reagowałam, bo co by to dało? Znosiłam w milczeniu słowne tortury, na szczęście tylko słowne. Miałam swój świat, garstkę przyjaciół i z podniesioną głową udawałam, że mnie to nie rusza. Choć ruszało, w domu maska 'twardej' zawsze kończyła w koszu i emocje spływały. Wiele nocy przepłakałam, bolało. Miałam kompleksy, nie trudno o nie gdy dostajesz łatkę grubej. Nadrabiałam w miarę przyzwoicie się ucząc, ale problemy z wagą głęboko zakorzeniły we mnie poczucie bycia gorszą, brzydszą. Nie raz marzyłam o tym, żeby być szczupłą, upatrując w tym końca wszystkich problemów. Zazdrościłam koleżankom  ich pierwszych miłości, bo ja jako gorsza i brzydsza adoratorów nie miałam, mogłam tylko słuchać opowieści o pierwszy pocałunkach, randkach. Słuchać i nadal znosić "te" spojrzenia na mnie, na grubą, która tylko zajmuje miejsce, która zapewne śmierdzi i obżera się. Pogłębiło się to, gdy zakochałam się w koledze z równoległej klasy, padło niestety na skończonego idiotę, który bazując na opiniach kolegów że jestem gruba i brzydka nawet nie chciał mnie poznać, skreślił. Bolało, gdy podczas zabaw szkolnych nikt nie prosił do tańca, gdy żaden facet nie chciał się zbliżyć, jakby myślał że go zjem albo co gorsza przygniotę tłuszczem (!). Rosłam w przeświadczeniu tego że bycie grubszą oznacza bycie gorszą, przynajmniej oczami innych ludzi. Czasy liceum wspominam lepiej, tutaj nikt nie śmiał przezywać, a jeśli obgadywał to tak żeby obgadywany nigdy się o tym nie dowiedział. Ludzie wyrośli ze szczeniackiego wieku, dojrzali. Nie było presji wyglądu, nikt cię nie wytykał, nie wyśmiewał, można było być sobą i nikt tego nie krytykował. Akceptacja grupy. Ulżyło mi, choć w środku nadal czułam się gorsza.
Teraz, gdy zmieniłam się fizycznie, gdy nie ważę tyle co kiedyś nadal siedzi we mnie ta nastoletnia nieakceptowana dziewczyna. Schudnięcie nie sprawiło że uważam się za piękność, nie nabrałam takiej pewności siebie jakiej się spodziewałam i nie rozwiązały się wszystkie problemy, ale akceptuje siebie. Zdarza mi się popatrzeć w lustro i powiedzieć : uśmiechnij się, jesteś jedyna w swoim rodzaju, masz piękne oczy i uroczy uśmiech. Co mnie dowartościowuje? Mój mężczyzna - w jego oczach czuję się piękna. Ciągle mi to powtarza, akceptuje mnie mimo małej fałdki na brzuchu czy masywnych ud. Dzięki niemu uwierzyłam w siebie, zakładam krótkie spódniczki, mimo że nie mam idealnych nóg. Bo chce, bo mam na to ochotę, a inni? Niech sobie patrzą, nie jestem idealna, ale mam takie samo prawa do ubierania krótkich spódniczek jak dziewczyny o figurach modelek! Nauczyłam się doceniać i podreślać swoje atuty : piękne oczy, gęste włosy, ładne ramiona i dekolt. Częściej staram się uśmiechać, pomógł w sumie komplement od chłopaka na ulicy, który chciał mi sprzedać książkę, odmówiłam ale zyskałam słowa : " masz urzekający uśmiech". Małe, a cieszy. Może nie usłyszę jak faceci za mną na ulicy gwiżdżą, ale nie potrzebne mi to. Ważne, żeby uświadomić sobie że świat jest okrutny, że nie wszystkim się będziesz podobać, ale jak każdy zasługujesz na szacunek. Z naśmiewaniem i wyszydzaniem trzeba walczyć. Nie wolno pozostawać obojętnym.
Dlatego tak mnie drażni kult wychudzonych modelek i promowanie idealnego ciała. Nikt nie jest idealny, owszem jestem za zdrowym odżywianiem i sportem, ale kobiety o nieco pełniejszych kształtach też są piekielnie seksowne i też mają coś do powiedzenia! Ważne, żeby akceptować siebie, nie udawać kogoś kim się nie jest i nie dążyć ślepo do tego by kimś takim się stać. Sztuką jest patrzeć na kogoś i nie ocenią przez pryzmat wyglądu, rodziny, wydarzeń. Nie dowiemy się nic o człowieku, dopóki go nie poznamy. Zobaczymy tylko powierzchnie, okładkę, treść pozostaje fascynującą zagadką do odkrycia. Akceptujmy, odrywajmy, poznajmy, to nie kosztuje dużo, a możemy zyskać znajomość z kimś wyjątkowym. Kimś kto kryje cudowną osobowość i charakter pod byle jakim lub brzydkim okryciem wierzchnim.

Muzyka : Pink - Perfect

czwartek, 7 marca 2013

It's only a picture TAG


Zostałam nominowana do  'It's only a picture TAG',  przez Koka oraz Sandrę. Inicjatorką zabawy jest Kirei. Zasady TAGu są następujące:

1. Umieść w poście baner z tytułem tagu i linkien do Kirei - inicjatorki tagu

2. Odpowiedz w formie zdjęcia na 17 pytań - może to być pojedyncze zdjęcie, kolaż złożony z kilku zdjęć, sfotografowany rysunek czy PrintScreen. Ważne, żeby odpowiedź była w formie graficznej, a nie tekstowej - ewentualnie krótki podpis dozwolony :).

3. Postaraj się, aby większość zdjęć była Wasza własna, a nie np. pobrana z Internetu z podaniem źródła. Wtedy ten tag będzie bardziej osobisty i ciekawy. Choć kilka pytań trochę utrudnia to zadanie (np. w pytaniu o życzenie).

4. Otaguj 7 osób.   :)


1. Codziennie widzisz... 
swój pokój, moje kochane zwierzaki, mnóstwo busów, drogę Bochnia - Kraków, swoją uczelnię.

2. Ubranie, w którym "mieszkasz"?
różowy szlafrok!
 
3. Ulubiona pora dnia...
 Zdecydowanie pora nocna.

4. Coś nowego?
Tulipany na Dzień Kobiet, szampon do włosów, płyn do kąpieli i sukienka którą można podciągnąć do nowych rzeczy.

5. Właśnie tęsknisz za...
Górami!

6. Piosenka, która za Tobą chodzi...


7. "Nagłówek" Twojego tygodnia to ...


8. Najlepszy moment tygodnia?
 Poniedziałek i znikające ciasteczka :)

9. Czym chciałaś być jako dziecko?
Lekarzem - pediatrą.

10. Nigdy nie rozstaję się z...
Gumką do włosów i okularami

11. Co można znaleźć na Twojej liście życzeń...
 Paryż! 

12. Twoja miłość od pierwszego wejrzenia...
Julian, Paryż, żelki i oczywiście M ;)

13. Coś, co robisz przez cały czas.
Słucham muzyki, czy to w radiu czy przez słuchawki

14. Zdjęcie tygodnia...

15. Ulubione słowo/ wyrażenie?

16. Najlepszy moment roku.

  17. Ktoś, kto zawsze potrafi Cię uszczęśliwić.
 Przyjaciele, także Ci internetowi! 

Nominuję każdego kto jeszcze nie brał udziału w tej zabawie :)