niedziela, 30 czerwca 2013

" Poznam Cię z miłością symetryczno-liryczną i niekoniecznie czystą"

(c) tumblr

Lubię te chwile, gdy leże wtulona w Ciebie, wdychając boskie perfumy (które nawiasem mówiąc wybierałam), słuchając bicia Twojego serca. Chwile, gdy nic mi do szczęścia więcej nie potrzeba.
Ten tydzień był cudowny, mogłam Cię mieć co drugi dzień, bo pracowałeś niedaleko. A to wpadłeś na kawę, a to z bratem, a to piątek miałeś wolny i stanąłeś przed drzwiami z różyczką. Moja mama nazywa nas 'małżeństwem z 20 letnim stażem' bo ciągle siedzimy w domu. Ale ja to lubię! Bo mam okazję Cię słuchać, wyciągać z Ciebie informacje i coraz lepiej mi to wychodzi. Potrafisz się otworzyć, albo ja nabieram wprawy w zadawaniu trudnych pytań i nie odpuszczaniu. Lubię łaskotanie, choć i tak zawsze wygrywasz i ja płacze ze śmiechu. Lubię Cię denerwować i drażnić, ostatnio się nie czaję i potrafię być wredna. W końcu mam dobry wzór. Ale i tak mnie rozwaliłeś nazywając (uwaga!) swoją pupunią.. Nie mogę z tym facetem! Jak mało kto potrafi sprawić że leże i płacze ze śmiechu przez 10 minut.

W końcu mam wyniki! Etyka zdana na 4, a poznawcza na 4,5. Oficjalnie mam wakacje do października.
Pracy brak nadal. Skupiam się na pomocy w domu : obieraniu czereśni, drylowaniu i gotowaniu. Zrobiłam porządek z notatkami, w szafie też zaczynam wielkie letnie sprzątanie. Czeka mnie wizyta w empiku po prezent dla przyjaciółki i w bibliotece, bo czuję głód czytania!

Dzisiaj naszła mnie ochota na babeczki z borówkami i po pół godzinie były na stole - pachnące, zarumienione, smakowite!

Zafiksowałam się ostatnio na serialu 'Hannibal'. Jest po prostu nieziemski. Mało jaki serial robi na mnie takie wrażenie, po prostu oglądałam z wypiekami na twarzy. Aktorstwo jest po prostu mistrzowskie, a tytułowy Hannibal powala, jest inteligenty, przebiegły, perfekcyjny. Ten głos, ten wygląd! Dla mnie 'badanie' psychopatów i osób takich jak Graham byłoby fascynujące. Psychopatologio - coraz bardziej mnie do ciebie ciągnie.

wtorek, 25 czerwca 2013

Przyjmij moją wyciągniętą dłoń i nie cofnij swej

(c) tumbrl

Wczoraj miałam ostatni egzamin, więc mogę śmiało stwierdzić, że od dzisiaj mam wakacje! Co z tego, że nie mam wyników, sama świadomość wolnego czasu, choćby nawet do września jest cudowna. I dlatego wybrałam się dzisiaj na zakupy i oczywiście nie wyszłam ze sklepu z pustymi rękami. Zakupiłam sandałki na płaskiej podeszwie - brakowało w mojej szafie takich butów. Nawet moja mama mi nie zepsuła tego zakupu, bo jak zawsze stwierdziła że po co mi, jak to po co? Żeby je nosić! Przekonał ją dopiero argument, że kupiłam za swoje pieniądze. Czeka mnie jeszcze zakup prezentu dla koleżanki.

Co do wydatków, wypytywałam dzisiaj o pracę i niestety spotkałam się z odmową (na wakacje? absolutnie; nie, mamy już komplet -> maturzyści wszystko pozajmowali). Szukać będę dalej, mam jeszcze opcję zbierać owoce/warzywa i w sumie myślałam o tym żeby wyjechać za granice. Coś trzeba ze sobą zrobić, szczególnie że czesne kosztuje + mieszkanie w Krakowie, bo owszem zdecydowałam się przenieść od przyszłego roku akademickiego. Wakacje to doskonały czas na zarobienie pieniędzy na takie wydatki.
Zdziwiło mnie samo to, że brak miejsc dla studentów. Przecież to osoby w najlepszym wieku, dyspozycyjne, chętne do pracy, komunikatywne. Więc skąd ta luka? Szczególnie w wakacje. Młodzież chce zdobywać doświadczenie i być przedsiębiorcza - zacząć pracować, zarabiać na siebie. Pracodawcy powinni to docenić i szukać właśnie młodych osób.

Co do M, pogadaliśmy, wyjaśniliśmy sobie wszystko. Odległość sprawia że czuję się niepewnie, dopiero gdy on jest obok, czuje że wszystko jest na swoim miejscu. A teraz jest na miejscu, więc mogę się nim nacieszyć.

Koncert TSA  był bardzo udany! Marek jest cudownym facetem i od razu złapał świetny kontakt z publicznością. Nawet mojej mamie się łezka zakręciła w oku, bo przypomniała sobie swoją młodość. A M mi walnął z tekstem że zaprosimy ich na swoje wesele ;)



czwartek, 13 czerwca 2013

Jestem zmęczona byciem tym, czym chcesz, żebym była.


 

Wychodzi ze mnie złośnica, gdzieś głęboko skrywana. Złośliwe zwierzątko gotowe do ataku.

Co wywołało wilka z lasu? Myślę, że nagromadzenie emocji : zdenerwowania ze względu na projekt na zaliczenie i stosunek koleżanek do niego, zmarnowana sobota, rozczarowująca niedziela, długi poniedziałek, dwie potężne burze i ciągle padający deszcz. Tłumienie w sobie złości, wszechogarniający smutek. Przez ostatnie dni czułam się nieszczęśliwa, emocje buzowały aż za bardzo i nie dawałam ich upustu, choć powinnam. Koleżance należał się ochrzan za jej podejście do projektu, ale jakoś nie potrafię tak po prostu powiedzieć paru gorzkich słów.

Z M jest ostatnio jakoś dziwnie, denerwuje mnie ta odległość, tym bardziej że nie mogliśmy spędzić rocznicy nawet, do tego on nawet nie zadzwonił, życząc mi tylko 'wszystkiego najlepszego' - no nie tego się spodziewałam. Dzisiaj doszła jeszcze zazdrość i złość - ale nie dziwię się sobie, bo się wkurzyłam że nagle się dowiaduje że do 2 nad ranem gadał z jakąś dziewczyną. Ufam mu, ale sposób w jaki mi to zakomunikował to jego 'nie ważne' a później 'nie chce Cię zestresować'. Nosz!

Źle mi na sercu. Nachodzą mnie wątpliwości, przed oczami najgorsze scenariusze. Wczoraj płacz nieco mnie ukoił, dzisiaj pomogło śpiewanie. To jednak nie rozwiązuje problemu. Czuję się źle i wiem że wybuchnę, nie wiem komu się dostanie, ale każdy ma coś za uszami. 


poniedziałek, 3 czerwca 2013

Ale jeśli zamkniesz swoje oczy..




Zachwycacie mnie za każdym razem, nawet nie sądziłam, że aż tak za wami tęskniłam. Za tym powietrzem, zapachem, widokiem. Za chwilami ciszy, ludźmi, naturą. Odcięcie od świata, od technologi, tylko my. Góry. Wróciłam! Tęskniłam, 2 lata Was nie widziałam i choć nie zmieniłyście się, to nadal potraficie sprawić, że dech mi zaprze w piersi. Morskie Oko, śnieg, a to wszystko z M. Dla niego to wakacje, których dawno nie miał, dla mnie powrót do miejsca, które uwielbiam. Powrót do długiego chodzenia, powietrza przesyconego świeżością, do tego co jest częścią mnie. Moja mama żartuje że jesteśmy takimi nizinnymi góralami i po części czuję się góralką, choć od Zakopanego dzieli mnie 100 km.
Chociaż wypad krótki, czuje go w nogach, muszę popracować nad kondycją, bo już mam kilka planów odnośnie szczytów na wakacje. Najbardziej cieszy mnie reakcja M na góry, widać że je polubił, bo nie licząc wycieczki szkolnej był tam drugi raz w życiu. I nie ważne czy go bolą kolana czy nie - szedł twardo i do przodu. Nie ważne że czasami mnie denerwuje i twierdzi że się czepiam o palenie. Co z tego że czasami się zastanawiam czy to jest ten facet. Kocham go i wyjazd utwierdził mnie tylko w tym przekonaniu. Chce go zabrać znowu w góry, tym razem tylko we dwoje (choć nie narzekam na towarzystwo jego kolegi i jego narzeczonej - bo para bardzo sympatyczna). Chce mu pokazać góry od mojej strony, rozkochać go w nich, obudzić tęsknotę.

Wracając do szarej rzeczywistości - sesja zbliża się wielkimi krokami i trzeba się wziąć do pracy i ją zdać.
Pociesza mnie myśl, że jeszcze przed czeka mnie koncert TSA.

PS. Jak zobaczyłam te czarne oczy - pierwsza myśl : demony i serial Nie z tego świata.
 Wniosek : Oglądam za dużo seriali ;) Albo za dużo Supernatural :D