(c) tumblr
Ulotniła się gdzieś radość, wyparowała, zgubiła się, nie wiem co się z nią stało. Począwszy od Świąt, których właściwie nie poczułam, zresztą właściwie nie różniły się one od zwykłego obiadu, bo kolacje ciężko zjeść razem. Do braku prezentów już się przyzwyczaiłam, do błota i ciągłych pretensji też. Nawet przygotowane potrawy zagubiły swój niepowtarzalny smak. Wszystko straciło blask. Od pewnego czasu nie czułam szczęścia, co najwyżej przebłyski radości i chwile, gdy czuję się bezpieczna zamknięta w jego ramionach.
Usta zapominają jak ułożyć się w uśmiech, z oczu częściej kapią łzy niż iskry. Stos piętrzących się kartek do opracowania, perspektywa kolokwiów i powrotu do uczelnianej rzeczywistości nie pomaga. Bycie zapomnianym przez osobę, po której się tego nie spodziewałam. Do tego niezbyt dobra sytuacja w domu, kłótnie, napięta atmosfera, gdzie ma się ochotę wyjść, żeby nie ugryźć kogoś słowem.
Szukam ukojenia, zamykam się, czekam aż burza minie i znów nadejdzie słońce. Cierpliwie czekam.
Muzyka : Birdy - Wings