czwartek, 10 października 2013

Ginę w tłumie

 
(c) tumblr

Drobne uprzejme gesty przeplatają się z tymi nieprzyjemnymi. Zagubienie i bezradność są dobrymi towarzyszami codziennych tras. Strach przeszywa i paraliżuje. Ulice wieczorami zmieniają wygląd, z każdego ciemnego zakątka wypełzają skrywane obawy. Wstrząśnięta i zmieszana, podana na surowo.
Nasycona słowami, ale nie tymi które chciałabym usłyszeć. Dobrotliwy uśmiech dostaję tylko od nieznajomych. Zdają mi się bliżsi niż grupa studencka czy współlokatorzy. Brak mi ciepła, kogoś kto odciąży choć na chwile - skseruje coś, wyjdzie po mnie na przystanek, porozmawia. Codziennie otaczam się ludźmi, a jednak czuję się coraz bardziej samotna. Obserwuje, słucham rozmów, uśmiecham się, jednocześnie utwierdzając się w przekonaniu że nie pasuje do tych ludzi. Nie potrafię do nich dotrzeć, zbliżyć się, pogadać o czymś innym niż studia, nie potrafię się przebić do stworzonych grupek. Lubię rozmawiać sam na sam, ale nie mam takiej możliwości w grupie, gdzie każdy trzyma się w mniejszych podgrupach. Odstaje od poziomu grupy z angielskim, czasami mam wrażenie że się wymądrzam gdy coś już powiem. Izoluje się, choć chciałabym przyjść na zajęcia i po prostu usiąść obok kogoś i pogadać, czekając na wykład dowidzieć się jak minął dzień, ponarzekać na pogodę/wykładowców/komunikację miejską.

Ginę w tłumie.. nie mogę się odnaleźć..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz