środa, 12 marca 2014

I see fire burning the trees

 (c) tumblr

Kłębią się wewnątrz mnie wątpliwości, brzmią echa słów, rażą oczy szczegóły, niby nieistotne, ale to one budują obraz. Może zbyt mocno analizuje sytuacje, ale może tego właśnie potrzebuje?

 Po prawie dwóch latach związku poczułam, że coś jest nie tak. Jakbym stanęła na rozdrożu, patrząc w dal, ale nie wiedząc którą drogę wybrać. Ostatnio czuję poirytowanie zachowaniami, nawet słowami mojego chłopaka. Jestem tak totalnie na 'nie', szczególnie gdy naciska. Denerwuje się, gdy czegoś mi nie mówi, zawsze tłumacząc się moimi względami lub unika tematu. Drażnią mnie jego dziecięce fochy, gdy coś powiem (zwykle tego nie przemyślawszy), a on od razu milknie i jest ściana przez kilka minut i nie odezwie się do mnie. Mówi, że jestem uparta i w większości sytuacji to on idzie na kompromis, choć nie zawsze to prawda. Staram się dostosować do sytuacji, gdy nie było zbyt dobrze z pieniędzmi u niego bynajmniej nie proponowałam spotkań poza domem, czy to kina czy zakupów. W ogóle rzadko gdzieś wychodzimy, bo woli spędzać czas w domu. Do kina jak już pójdziemy, to zwykle za namową mojej przyjaciółki, co zwykle kończy się i jakąś pizzą. Do kawiarni nie chodzimy, bo sama piekę różne rzeczy, no i nie pije kawy - ale czy do kawiarni chodzi się tylko by wypić kawę? Nie czepiam się, gdy zasypia, gdy chce spędzić czas z kumplami, jechać na imprezę. Ale ostatnio dostało mi się za wieczór z przyjaciółką, który właściwie wyszedł spontanicznie, przy czym on siedział wtedy z kumplami. Denerwuje mnie jego stosunek do lekarzy, narzeka że coś go boli, ale do lekarza nie pójdzie, a jak już ostatnio udało mi się go wytchnąć na badania, to nawet z wynikami do lekarza nie pójdzie - bo nie ma czasu. Oczywiście, jak na kogoś kto jest bezrobotny to ma czas wypełniony po brzegi. Wkurza mnie jego niezorganizowanie, CV zaczął pisać, ale nie skończył, dopiero gdy mu w tym pomogłam to jest gotowe. Nie widzę u niego zapału do szukania pracy, niby szuka, pyta, ale ma ograniczony zakres : tylko budownictwo. Czyli praca niby dobrze płatna, ale mocno wykańczająca fizycznie i do tego sezonowa. Nie wspomnę o tym, że bolą go kolana, kręgosłup i nadgarstki, do tego ostatnio nieco przytył. Zauważyłam że najlepiej się czuje na kanapie, z czymś dobrym pod ręką i oglądając serial/film. Próbowałam zachęcić do czytania książkek, ale marnie mi to idzie. Dobrze mu tak jak jest. Czasami mam wrażenie, że jest niedojrzały i zachowuje się jak dziecko, a czasami pokazuje że silny z niego mężczyzna. Czuję się zagubiona gdy nie potrafię wyczuć czy żartuje czy mówi na poważnie. Gdy nie potrafi zrozumieć że pewne rzeczy nie są śmieszne dla mnie i biorę je na poważnie.

A mi brakuje tych początków naszej znajomości, większej troski o mnie, zainteresowania moimi sprawami (bo to nie tylko studia i studia), zabiegania o mnie, gestów umacniającym mnie w przekonaniu, że jestem tą jedyną, najpiękniejszą kobietą, większego zrozumienia mnie i moich potrzeb.

Chyba pora by wziąć kartkę i spisać czego oczekuje od swojego mężczyzny, co mnie w nim drażni, a co w nim lubię. Takie małe podsumowanie nie zaszkodzi, a najlepiej jak tą kartkę mu później pokaże.

Wzięło mnie na marudzenie, ale to pewnie dlatego, że jestem chora i mam sporo czasu na rozmyślania między robienie kolejnych notatek. Wiosna przyszła, tak pięknie się zrobiło, a ja jestem zmuszona leżeć w łóżku. Będę musiała zadbać o swoją odporność. 

12 komentarzy:

  1. Po części Cię rozumiem. A momentami nawet mam wrażenie, że dobrze znam pewne sytuacje. Np. z lekarzami ... " bo co oni mi powiedzą, nie mam powodu żeby iść, po co" itp. itd... ręce opadają. Również zauważyłam, że często się dąsam i obrażam, bo nie wiem czy mówi coś na poważnie czy żartuje. A na dodatek wyżywa się na mnie przez stres w pracy, co bardzo mnie boli i irytuje. Też chciałabym wrócić do takich początków. Bo owszem, teraz nasza miłość jest na wyższym poziomie i nie to, żebym miała na co narzekać, bo przez większość czasu jest cudownie. A jednak brakuje mi randek, zabiegania, tej niepewności... Czemu oni nie potrafią o tym pomyśleć, domyślić się czego chcemy? Życzę Ci żeby wszystko się jakoś ułożyło. Być może taka lista Ci pomoże ;) Albo porozmawiaj z nim o tym, co Cię boli. Wyduś z siebie wszystko jak na spowiedzi. To zawsze jakaś alternatywa. Szczerość to podstawa moim zdaniem. Ja z Moim rozmawiam i niby mi mówi, że postara się coś zmienić. Ale ... zobaczymy. Uparty pozostanie nadal, ze swoimi teoriami nie do obejścia -_-

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, nie jest zbyt dobrze, ale może to przez to że jesteście już razem jakiś czas? wiesz takie zmęczenie sobą nawzajem, moim zdaniem szczera rozmowa powinna pomóc, nie poddawaj się jeśli go kochasz, jeśli nie podejmij dobrą decyzję, będę trzymać kciuki, by ci się udało to ogarnąć i zdrowiej kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Może wasza sytuacja związana jest po prostu z rutyną w związku. Myślę, że warto byłoby pogadać o tym czego oczekujecie od siebie nawzajem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, przykro mi, że tak się czujesz, ale nie poddawaj się szybko. Może jakiś kompromis i kilka szczerych rozmów pomoże :) i zdrowiej, zapowiada się piękna wiosna, nie warto leżeć w łóżku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szokuję mnie to, że czułam tak samo jak Ty. Przeżywałam to. Straszne jest to, że mężczyźnie przestaje zależeć na nas, na życiu i na sobie przede wszystkim. To jest bardzo smutne. Ja zadecydowałam, że zakończę swój związek. Nie wiem czy to była dobra decyzja, życie pokaże. Nie podejmuj jednak pochopnych decyzji.

    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Typowe... po około 2 latach mija zauroczenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. trudna sytuacja. może taka kartka nie zaszkodzi? tylko spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wypisz wszystkie za i przeciw, jak będzie więcej przeciw niemu to warto o tym porozmawiać i jak nie będzie poprawy to chyba nie ma sensu... Ja w czerwcu będę 3 lata w związku. Też czasem są małe kryzysy, wątpliwości, ale wystarczy, że przytuli i wszystko mija, a narzekać nie mam na co, bo i zaradny i pracowity. Czasem są zgrzyty, ale kto ich nie ma?
    Jeśli warto - walcz, żeby choć trochę wróciło, co było, jeśli wiesz, że nie da się z tym nic zrobić, a nie odpowiada ci osoba, którą stał się twój facet, warto przemyśleć, czy warto to ciągnąć.
    Zadaj sobie pytanie - czy to jest mężczyzna, z którym chciałabym spędzić resztę życia?

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że w każdym związku przychodzi taki czas, wiecznie nie może być wspaniale, a po pewnym czasie po prostu wychodzą wady drugiej połówki - i to od nas zależy czy je zaakceptujemy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie do końca wiem co czujesz, bo nigdy nie byłam w dwuletnim związku. Ba, nigdy nie byłam w żadnym związku.
    Przykro mi, że coś z Wami nie tak. Może się jeszcze dogadacie?
    Na Twoim miejscu zrobiłabym taką listę. Może to Ci pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie też coś takiego zjawiło się w związku. Najpierw czekałam, aż minie, ale się nie doczekałam, więc zaczęłam z nim rozmawiać, popłakałam trochę, powściekałam i już było dobrze. I cały czas tak robię, jeśli coś jest nie tak - pokazuję emocje, bo faceci nie ogarniają chyba tego, jak coś nas może boleć wewnętrznie.
    Zrób listę, daj lubemu i niech przemyśli swoje zachowanie. Trzymam kciuki, żeby było już dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
  12. W momentach zbyt intensywnego analizowania powtarzam sobie: "Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma..." To często pomaga. Ale może lepiej spisz te myśli, może teraz właśnie jest czas, żeby coś zmienić.
    Pozdrawiam ciepło i wiosennie.

    OdpowiedzUsuń