czwartek, 24 stycznia 2013

"Tylko w pochłaniającej wszystko pustce samotności, w ciemnościach zacierających kontury świata zewnętrznego można odczuć, że się jest sobą aż do granic zwątpienia"

Wczorajszy wieczór był inny, refleksyjny, nastrojowy. Z powodu awarii od godziny 15 do rana nie było prądu, stąd, gdy wróciłam do domu zostawało siedzenie przy świeczkach. Tata nawet lampę naftową znalazł - nawiązując do średniowiecza. Miło było zobaczyć jak to kiedyś sobie radzono, bo teraz nawet jeden wieczór bez prądu bywa trudny, większość rzeczy nie działa, zostajemy sami ze sobą. Rodzice postawili na rozmowę ze sobą, ja wrzuciłam słuchawki na uszy (na szczęście bateria była naładowana) i pozwoliłam myślom płynąć swoim tokiem. Ten czas pozwolił mi na zbilansowanie pewnych spraw, na popatrzenie z dystansem. Bilans dotychczasowego studiowana wyszedł na plus, ku mojemu zaskoczeniu. Mimo wszystko utwierdziłam się w przekonaniu, że chce być psychologiem, że ta uczelnia jest dla mnie, mam swoje zaklepane miejsce na schodach, ludzi z którymi mogę pogadać, do tego jakby nie było jestem z materiałem rok do przodu - co mi się przyda za rok. Zrozumiałam, że to było potrzebne, żebym nauczyła się że nie wszystko przychodzi pięknie i łatwo, że trzeba walczyć i ponosić porażki, by się po nich podnieść. Wyciągnąć wnioski i iść dalej z podniesioną głową. Na pewno systematycznie się uczyć, tak jak to robię teraz i brać pewne rzeczy 'rozumowo', wyjaśnić sobie dlaczego tak jest, a nie uczyć się na pamięć od deski do deski nie rozumiejąc tego, pogadać z kimś o problemie - bo może inna perspektywa wskaże nam odpowiedzi, których się nie spodziewamy. Rozliczyłam także jedną znajomość, która się bardzo rozluźniła, bo inne uczelnie, bo brak czasu, bo chłopak. Tęsknie za nią, to ona zaraziła mnie pasją do gór, zdobywała ze mną pierwsze szczyty, mogłam z nią pogadać o błahostkach, ale i lubiłam jej towarzystwo, bo buzia jej się nie zamykała. Mam jednak wrażenie, że obwinia mnie za to że 'zeswatałam' ją ze swoim kuzynek, bo różowo u nich nie było, ale czy ja im kazałam się zakochać i być razem? Nie! Teraz, po rozstaniu z nim znalazła kogoś z kim jest szczęśliwa. Uwielbiam swoje studia, ma kochanego faceta, tylko mnie w tym życie brakuje. Bo ta wymiana informacji na gg w stylu 'co słychać', to nie jest to co dawniej, czuć dystans. I choć czasami jej zazdrościłam - figury, powodzenia u facetów, otwartości, komunikatywności, to jednak stanęłabym za nią murem, gdyby było trzeba. Trudno się pogodzić z tym że pewne znajomości po prostu się rozluźniają i trudno o nie walczyć, gdy druga strona nie bardzo tego chce. Można powiedzieć, że tak to już bywa, ale to jednak boli.
Cieszę się że wczoraj udało mi się przelać moje myśli na papier, pomogło mi to wybaczyć sobie porażkę i zaakceptować, że pewne znajomości umierają śmiercią naturalną, ale za to przychodzą inne, nowe.
Potrzebowałam tego. I mogę powiedzieć, że wieczór bez elektryczności zaliczam do udanych. Jeszcze parę spraw czeka na takie podsumowanie i mam zamiar je zrobić, żeby oczyścić się, zrozumieć i zacząć jeszcze raz.

12 komentarzy:

  1. Cieszę się, że sama sobie wybaczyłaś. Wiedziałam, że prędzej lub później ten dzień nadejdzie, bo znam Cię nie od dzisiaj. Może jeszcze nie wiemy o sobie wszystkiego, ale jednak. :) Lubię jak tak czasami cywilizacja wysiądzie. Pamiętam jak u nas padła elektryczność po wichurze w lipcu, całe linie były pozrywane, najpierw szukałyśmy obsesyjnie świeczek z mamą, później grałyśmy w scrabble, ale mama podsumowała, że to durna gra bo nie ma literek jakie ona chce, a później czytałam całą noc przy świeczkach książkę, poszła za jednym zamachem :)
    A ta Twoja koleżanka - jeśli się nie "zejdziecie" to na pewno będzie ktoś inny, kto to wypełni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Psychologia - to moje marzenie. Wszystko w życiu ma niespodziewane zakończenia. Najtrudniej jest wybaczyć właśnie sobie, bo najwięcej od siebie wymagamy. Ale jeśli to już mamy za sobą, to teraz będzie tylko łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak światła jest fajny, kiedy nie ma go przez kilka godzin. Jakieś cztery lata temu (chyba cztery... albo trzy...) tak u nas napadało, że pozrywało wszystkie kable. Przez jakiś tydzień żyłam bez ogrzewania, wody i światła. Nuda przeogromna - przychodziłam z pracy po 16 i o 18 już kładłam się spać, bo nie było co robić, bo ciemno i zimno, więc lepiej to przespać. Mycie się i szykowanie do pracy w zimnie, bez ciepłej wody (woda ze studni z brykłami lodu) także do przyjemności nie należy. Wracając do fajności chwilowej utraty dostępu do prądu - dobrze jest się czasem tak zatrzymać nad tym wszystkim i po prostu pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli bardzo dobrze, że tego prądu nie było. Dobrze jest czasem tak usiąść i pomyśleć nad niektórymi sprawami. Poukładać, przeanalizować i jakoś wszystko w jakimś stopniu staje się pozytywniejsze. Ja miałam zamiar w ferie przemyśleć kilka spraw, ale do tego chyba potrzebna jest odpowiednia chwila, jakieś natchnienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przydałby mi się tak dzień na refleksje i na pogodzenie ze sobą kilku spraw. Chociaż u mnie każde myślenie, analiza kończy się płaczem, lękiem i zaburzeniami osobowości.

    OdpowiedzUsuń
  6. taki wieczór ze słuchawkami i świecami wydaje się być całkiem miły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam ten ból, związany z zerwanymi więziami, z ludźmi tak nam, jeszcze kiedyś bliskimi, ale taka jest kolej rzeczy i chyba każdego to spotkało, można walczyć i coś wywalczyć, ale nieraz lepiej odpuścić i po prostu iść do przodu, wieczór bez elektryczności? dla mnie była by to katorga, i pewnie poszłabym spać, właśnie ze słuchawkami od mp4 :) o matko jakie to jest trudne, nie? w dzisiejszych czasach żyć bez elektryczności :O w sumie do świetnych dla ciebie samej, doszłaś wniosków, co do uczelni, cieszę się razem z tobą :* cytat z tytułu postu - doskonały!

    OdpowiedzUsuń
  8. Lampa naftowa? Super :D
    Najgorsze są więzi, które zostaję zerwane, kiedy się tego najmniej spodziewasz... a potem zostaje tylko świadomość, że to tak naprawdę nie były więzi, o jakich myślałaś.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przelewanie myśli na papier bardzo wiele daje ;) A brak prądu towarzyszy mi wyjątkowo często, ah to mieszkanie w internacie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię takie refleksyjne wieczory. Są moją odskocznią od dnia codziennego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Takie awarie prądu czasem się przydają. ;)

    OdpowiedzUsuń