wtorek, 26 lutego 2013

"Kraków hejnał gra, tak wita mnie. Patrzy na mnie jakby wiedział że wracam po to by choć na kilka chwil zamknąć oczy.."

Zabiegani ludzie, gnają przez siebie, by zdążyć, nie spóźnić się, załatwić pilne sprawy. Stukot obcasów na chodniku odbija się echem w mojej głowie. Siedzę i patrzę na świat z perspektywy krakowskiego parku. Kraków to niesamowite miasto, zabiegani ludzie, studenci, eleganckie panie w szpileczkach, dziewczyny wręcz zdjęte z najnowszych okładek pism z modą. Dostojnym krokiem zmierza pan w długim, czarnym płaszczu z elegancką brązową teczką w ręce, za nim na rowerze pedałuje studentka z plecakiem, obok chyłkiem przemyka znany aktor po świeże bułeczki, byleby nikt go nie rozpoznał. Na ławce obok siada roześmiana zakochana para by po chwili złączyć swoje usta w namiętnym pocałunku. Na rynku tłum na chwile zamiera, wybija południe, powietrze przyszywają dźwięki hejnału. Turyści wciąż robią zdjęcia, wycieczki szkolne się nudzą. Konie dodają kolejny rytm, rytmiczny, dystyngowany, wiozą grupkę osób, ukazują piękną uliczek, zabytków. Lubię chodzić po Krakowie, chłonąć każdy detal, przypatrywać się ludziom, nieśmiało się do nich uśmiechać, zadrżeć, gdy nagle przejeżdża obok tramwaj, oddychać innym powietrzem. Zatrzymać się na ławeczce niedaleko rynku, przespacerować się nad Wisłę, zjeść obwarzanka, smak krakowskich obwarzanków - nigdzie takich nie ma. Wejść do Biblioteki Jagielońskiej, która może przytłaczać, ale ma swój urok. Zdecydowanie bardziej klimatyczne są biblioteki instytutowe jak moja, do tego wspaniały pan Józef! I zakończyć swój spacer na uczelni, zająć miejsce na schodach i przypatrywać się innym studentom, rozmawiać, czytać, słuchać, notować. Wracam do domu, bo kocham swoją wieś i dobrze mi tutaj, ale zauważyłam u siebie tęsknotę za uczelnią, Krakowem. Za moimi miejscami. Jestem po części krakowianką, choć nie chciałabym tam mieszkać. Jeszcze nie, nie jestem na to gotowa. Patrzenie z dystansu jest wystarczające. I fascynujące.
Dzisiaj odkryłam że mój wykładowca od psychologi poznawczej wygląda jak Maciej Dowbor!
Czuć już wiosnę co mnie niezmiernie cieszy, uwielbiam tą porę roku, gdy wszystko rozkwita, kiedy można zrzucić ciepłe ubrania i wystawić towarzyszkę do na razie nieśmiało wyłaniającego się słoneczka.
W niedziele dostałam zaległy prezent urodzinowy - kolejne puzzle do kolekcji. Nie ma jak wieczór 2x2 i winko do tego. Zdecydowanie było mi to potrzebne. Ferie zaliczam do udanych, odpoczęłam, nadrobiłam seriale, poczytałam. Jestem gotowa na nowy semestr.

niedziela, 17 lutego 2013

To zupełnie nowy dzień

Dzisiaj Światowy Dzień Kota. Moje ukochany koty! Uwielbiam  mojego Juliana, jest jedyny w swoim rodzaju. Rozmawia ze mną, idealnie wyczuwa moje nastroje. Jest, zawsze kiedy go potrzebuje. 
Drugi najważniejszy mężczyzna w moich życiu;)

***

 Warto się pokłócić, żeby się pogodzić. Po ostatnich dniach wszystko wróciło do normy, w przypadku M jest cudownie, w przypadku ojca - względnie. Nie mam jednak powodów do niepokoju, wychodzi słońce. 
Chce żeby tak zostało, żebyś został już zawsze. Dzisiejszy wieczór to były najlepsze przeprosiny i walentynki w jednym. Jestem szczęściarą. I doceniam to. Kończy mi się pierwszy tydzień ferii przeznaczony na błogie lenistwo, od jutra biorę się do pracy. Doceniam też walentynkowe zakupy z przyjaciółką, nawet sukienkę kupiłam! Ja która rzadko kupuje ubrania, zaszalałam. Dobrze mi to zrobiło, popołudnie z kimś kogo znam odkąd pamiętam, z kimś kto potrafi rozśmieszyć, ale i celną ripostę strzelić. W taki dni mogę ze spokojem powiedzieć : jestem szczęśliwa. Uwielbiam takie dni! :) 
I po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuję w sobie siłę i chęci, wiem że dam radę, przepełnia mnie energia i motywacja. Cele mam wyznaczone, realizację czas zacząć. 
Każdy dzień jest nowym dniem, pokonuję zakręty i idę dalej. Z nadzieją, że każdego dnia wstaje słońce i można zacząć jeszcze raz, pielęgnować to co mam.

***
Muzyka : Ryan Star - Brand new day
 

Emocje towarzyszą nam na każdym kroku. Czujemy złość, radość, smutek. W każdej chwili możemy powiedzieć, że coś czujemy. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego. Potrafimy też świetnie tłumic nasze uczucia, one jednak i tak w końcu się uzewnętrzniają będąc silniejsze przez co nasze zachowanie ma mocniejszy wyraz. Cała prawda jest wypisana na naszych twarzach. To prawda! świetnie pokazuje to serial 'Lie to me'. Większość z nas nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tak wiele mówimy niewerbalnie, przekazujemy tyle emocji : strach, złość. Wystarczy uważnie się przyjrzeć i można dostrzec czy ktoś kłamię czy mówi prawdę. I niewiele daje ukrywanie tego, bo mikro ekspresje mówią same za siebie. Warto obserwować kogoś, gdy z nim rozmawiamy. Wnikliwa analiza pozwoli nam spojrzeć głębiej i zrozumieć więcej. *
  * Psychologiczny bełkot - 'zboczenie' przyszło-zawodowe, skutek czytania zbyt dużej ilości psychologicznych książek i artykułów.

wtorek, 12 lutego 2013

"Na zawsze ponosisz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś."

(c) tumbrl

Zagubienie, wewnętrzna pustka, narastający smutek. Nadwątlone zaufanie, zawiedzione nadzieje. Brak odpowiedzialność ze strony drugiej osoby. Milczenie. Boli, gdy zawodzi ta najbliższa osoba. Boli bardziej, gdy w tym samym czasie zawodzą dwie. Przysłania mi to radość zdanego na 5 egzaminu, radość ferii. Przez ostatnie dni moim całym światem jest mój pokój, odcięłam się, czytam, oglądam, zasłuchuje się, próbuje ogarnąć kłębiące myśli. Czekają mnie dwie poważne rozmowy. Bo gdy kogoś oswoimy musimy być odpowiedzialni. Faceci w moim życiu nie są, ale kocham ich i postaram się im wytłumaczyć jak ja czuje się z tym wszystkim :  słowami rzuconymi w gniewie, które ranią jak sztylet, nieodpowiedzialnym zachowaniem, nieodpowiednimi wyborami, słowami za którymi nie idą czyny.
Samotne wieczory pomagają mi zajrzeć wgląd siebie, ocenić wszystko z perspektywy i mam nadzieje podjąć dobre decyzje, dobrać odpowiednie słowa.
Muzyka : Rihanna - Stay

czwartek, 7 lutego 2013

Pozwól im odejść

(c) tumblr

Czwartek, upragniony czwartek! Sesja zakończona, czekam jeszcze na wynik wczorajszego egzaminu. Teraz ferie, mam zamiar się polenić trochę, chociaż w sumie i tak się lenię. Jak pomyśle ile mogłabym zrobić, a nie robię to ręce opadają. Miałam się codziennie uczyć, żeby poprawić maturę, ale nie uczę się. Skupiałam się na studiach, co w sumie zaowocowało wynikiem z ćwiczeń 48/50 pkt. Wymagało to trochę systematycznej pracy, ale było możliwe. Tego mi brakuje systematyczności. Powiem sobie coś, założę, ale brak konsekwencji mnie dopada, mnóstwo wymówek. Cieszy mnie to, że w miarę jeszcze staram się nie jeść po 19 i ćwiczę przynajmniej raz w tygodniu, choć ostatnio nieco odpuściłam. Tyle wymówek można znaleźć, a to się człowiekowi nie chce, a to trzeba mamie pomóc, a to sen wygrywa.
Gdybym uczyła się systematycznie do matury, połowę materiału miałabym za sobą, a tak to ruszyłam połowę pierwszej klasy z biologi i tyle, nie mówiąc o angielskim. Samo się niestety nie zrobi, a czasami chciałabym, żeby tak było. Ostatnio ciągle narzekam. Do tego dochodzą sytuacje w których czuję się jak ostatnio kretynka i oszustka, jak to było u lekarza, gdzie dowiedziałam się że nie mam uprawnień do świadczeń, a wszystko dlatego że ubezpiecza mnie tata. No przepraszam bardzo, ale ja mam 21 lat, studiuje i nie pracuje, jak mam się sama ubezpieczyć? Za co? Skończyło się na moim zażenowaniu i pisaniu oświadczenia że jednak jestem ubezpieczona. Ale te spojrzenia innych ludzi, czułam się jak oszustka, która chce wyłudzić wizytę. To nie było miłe. Później jeszcze kłótnia z tatą, naprawdę czasami mam dość jego uwag o moim stylu jeżdżenia.  Nie jestem idealnym kierowcą i on o tym wie, ale nie miałam wypadku, nie uszkodziłam samochodu - a te jego uwagi mnie po prostu drażnią i rozpraszają. Jeszcze na dokładkę spięcia z M. Czy naprawdę wymagam aż tak dużo, prosząc go o rzucenie palenia?
Czekam na ten lepszy okres. Sama muszę sprawić by był lepszy. Dzisiaj na zły humor pomogło mi odśnieżanie! Pączki? Na razie mam dwa na koncie i jakoś mnie do nich nie ciągnie. W ogóle ostatnio nie mam ochoty na jedzenie. Na nic nie mam ochoty, zaszyłabym się w ciepłej, przytulnej norce i przespała jakiś czas. Może wtedy pewnie osoby by zatęskniły, zobaczyły by że jednak coś robię i coś znaczę? Że popełniam błędy, ale wyciągam z nich wnioski i idę dalej choćby nie wiem co?
Lubię narzekać, ale jestem w gruncie rzeczy optymistką. Wiem że będzie dobrze. A gorsze okresy zdarzają się każdemu, zrobię wszystko by ten okres ze średniego stał się lepszy. A ferie to dobry moment by się zaszyć i zrobić coś dla siebie.
Bo jak w utworze Linkin Park "Iridescent" pozwolę po prostu odejść smutkowi, rozterkom i narzekaniom.
"Czy czujesz chłód i zagubienie w rozpaczy?
Umacniasz w sobie nadzieję, ale zaznałeś tylko klęsk
Przypomnij sobie cały smutek i frustrację
I pozwól im odejść"