(c) tumblr
Czwartek, upragniony czwartek! Sesja zakończona, czekam jeszcze na wynik wczorajszego egzaminu. Teraz ferie, mam zamiar się polenić trochę, chociaż w sumie i tak się lenię. Jak pomyśle ile mogłabym zrobić, a nie robię to ręce opadają. Miałam się codziennie uczyć, żeby poprawić maturę, ale nie uczę się. Skupiałam się na studiach, co w sumie zaowocowało wynikiem z ćwiczeń 48/50 pkt. Wymagało to trochę systematycznej pracy, ale było możliwe. Tego mi brakuje systematyczności. Powiem sobie coś, założę, ale brak konsekwencji mnie dopada, mnóstwo wymówek. Cieszy mnie to, że w miarę jeszcze staram się nie jeść po 19 i ćwiczę przynajmniej raz w tygodniu, choć ostatnio nieco odpuściłam. Tyle wymówek można znaleźć, a to się człowiekowi nie chce, a to trzeba mamie pomóc, a to sen wygrywa.
Gdybym uczyła się systematycznie do matury, połowę materiału miałabym za sobą, a tak to ruszyłam połowę pierwszej klasy z biologi i tyle, nie mówiąc o angielskim. Samo się niestety nie zrobi, a czasami chciałabym, żeby tak było. Ostatnio ciągle narzekam. Do tego dochodzą sytuacje w których czuję się jak ostatnio kretynka i oszustka, jak to było u lekarza, gdzie dowiedziałam się że nie mam uprawnień do świadczeń, a wszystko dlatego że ubezpiecza mnie tata. No przepraszam bardzo, ale ja mam 21 lat, studiuje i nie pracuje, jak mam się sama ubezpieczyć? Za co? Skończyło się na moim zażenowaniu i pisaniu oświadczenia że jednak jestem ubezpieczona. Ale te spojrzenia innych ludzi, czułam się jak oszustka, która chce wyłudzić wizytę. To nie było miłe. Później jeszcze kłótnia z tatą, naprawdę czasami mam dość jego uwag o moim stylu jeżdżenia. Nie jestem idealnym kierowcą i on o tym wie, ale nie miałam wypadku, nie uszkodziłam samochodu - a te jego uwagi mnie po prostu drażnią i rozpraszają. Jeszcze na dokładkę spięcia z M. Czy naprawdę wymagam aż tak dużo, prosząc go o rzucenie palenia?
Czekam na ten lepszy okres. Sama muszę sprawić by był lepszy. Dzisiaj na zły humor pomogło mi odśnieżanie! Pączki? Na razie mam dwa na koncie i jakoś mnie do nich nie ciągnie. W ogóle ostatnio nie mam ochoty na jedzenie. Na nic nie mam ochoty, zaszyłabym się w ciepłej, przytulnej norce i przespała jakiś czas. Może wtedy pewnie osoby by zatęskniły, zobaczyły by że jednak coś robię i coś znaczę? Że popełniam błędy, ale wyciągam z nich wnioski i idę dalej choćby nie wiem co?
Lubię narzekać, ale jestem w gruncie rzeczy optymistką. Wiem że będzie dobrze. A gorsze okresy zdarzają się każdemu, zrobię wszystko by ten okres ze średniego stał się lepszy. A ferie to dobry moment by się zaszyć i zrobić coś dla siebie.
Bo jak w utworze
Linkin Park "Iridescent" pozwolę po prostu odejść smutkowi, rozterkom i narzekaniom.
"Czy czujesz chłód i zagubienie w rozpaczy?
Umacniasz w sobie nadzieję, ale zaznałeś tylko klęsk
Przypomnij sobie cały smutek i frustrację
I pozwól im odejść"