środa, 24 kwietnia 2013

Uczucie najbardziej niewypowiedziane, stan próżny wszelakiej ulgi, ucisk serca ciągły i jednostajny.



Pustka. Nie ma Cię, a tęsknota mnie wypełnia po brzegi. Tak bardzo chciałabym, żebyś był obok, przytulił. Tylko tyle i aż tyle, ale dzieli nas 300 km, łączy kilkanaście smsów na dzień i kilka rozmów. Brakuje mi Ciebie, tak bardzo, do bólu. Próbuje nie myśleć, zająć się czymś, robię tysiące rzeczy, by nie słuchać ciężkich uderzeń serca. Wszystko mi Cię przypomina, przed oczami staje mi tyle wspólnych chwil. Najgorsze są noce, śpię wtulona w misia, który pachnie Tobą (albo tylko mi się tak wydaje). To pierwsza nasza tak długa rozłąka (bo dla mnie te 2 tygodnie to wieczność), a ja szaleje.


Nie chce żebyś wyjeżdżał, ale wiem że musisz, bo praca, bo zobowiązanie, bo szef, bo pieniądze. Rozumiem, staram się.
Wiem że nie możesz sobie pozwolić na większy kontakt ze mną, bo padasz zmęczony jak tylko wrócicie. Wiem, że nie mogę zawracać Ci głowy moim marudzeniem, bo nawet na to czasu nie ma.
Wiem, że muszę się przyzwyczaić do rozłąki.
 Ja to wiem! Tylko co z tego, to mi nie pomaga.
Czekam tylko na niedziele, na te parę godzin z Tobą, zanim znów wyjedziesz.
Bo wiem, że marudzę, bo to tylko 2 tygodnie, ludzie się nie widują latami i żyją.
Bo wiem, że to Twoja praca, taką wybrałeś i powinnam to uszanować i cieszyć się.
Bo wiem, że wrócisz.
Bo wiem, że mam czas dla siebie, mnóstwo czasu, nie muszę mieć wyjętego weekendu z życiorysu, mogę iść do kina, spotkać się z kimś, pouczyć.
Bo wiem, że czas szybko leci i znów się zobaczymy.
Bo wiem, że w końcu tam praca się skończy i będzie gdzieś bliżej.
Bo wiem, że zachowuje się jak rozkapryszona panienka, która chce już, teraz, zaraz.
Bo wiem, że to pozwoli mi Cię docenić.

Marudzę, przepraszam.

23 komentarze:

  1. Nie przepraszaj, bo blog jest od wszystkiego. I mogłabyś tu nastawiać hebrajskich znaków z nudów i nikt nie może Ci tego zabronić, a Ty nie musisz za to przepraszać :)

    Jedyne co na myśl mi się nasuwa to: "O Boże, jak Ona Go kocha". Mimo iż o tym wiem czuję tu siłę miłości i tęsknoty. Będzie, grunt, że macie siebie i że przyjedzie. Dacie radę, Ty dasz. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A tam zaraz marudzisz. Po prostu się zwierzasz, mówisz co czujesz. To naturalne i potrzebne :) A tęsknota nie jest taka zła, bo dzięki niej doceniamy te chwile, kiedy mamy ukochanego dla siebie :) To tylko dwa tygodnie, szybciutko zleci. Zobaczysz ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma nic złego w tęsknocie, a ten blog jest twój i masz prawo sobie pomarudzić :) mam nadzieję i trzymam za to kciuki, by czas rozłąki szybko minął! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka wiedza wcale nie oznacza, że czujemy się lepiej przy rozłące. Tęsknisz, bo go kochasz to normalne, ale spokojnie - w końcu żaden wyjazd nie trwa wiecznie! A powroty są wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy musi czasem pomarudzić, więc nie masz za co przepraszać!:*
    Jak ja doskonale rozumiem Twoją sytuację. Może nie z autopsji, ale chłopak mojej przyjaciółki mieszka w Wielkiej Brytanii i widują się raz na kilka miesięcy. W chwilach takich jak opisałaś w poście nie wiem co mam doradzić. Wiem tylko tyle, że prawdziwa miłość potrafi wszystko znieść. Jeśli się kochacie to kilometry się nie liczą. Skoro tyle już przeżyliście to przeżyjecie jeszcze więcej. Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Trzeba znaleźć sobie jakieś mega zajmujące zajęcie i będzie lepiej :) Też przez to przechodziłam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja marudzę z tego samego powodu... :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm... mi tam pisanie na GG kojarzy się wyłącznie z szybkim przekazywaniem jakiś informacji, które nie mogą czekać.

    OdpowiedzUsuń
  9. Marudź sobie, to pomaga. Tęsknota jest podła. Ludzie mówią, ze to tylko 300 km... lecz z doświadczenia wiem, że bywa to bariera, której przełamać się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  10. To też ;D Ale jestem chyba zbyt staromodna... maile przypominają mi listy ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny post zapraszam http://ewefiu1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna, ale niestety zawodna :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozłąki są najgorsze... nie lubię ich i mimo, że staram się czasami rozumieć, nie umiem .. Ale jak się znowu zobaczycie, będzie cudownie :))

    OdpowiedzUsuń
  14. byłam w związku na odległość. widywaliśmy się raz w tygodniu, czasem co dwa tygodnie. wiem jak się czujesz i wiem, że to nie jest proste. potraktuj jednak ten czas jako dar, jako coś, co pozwoli Ci docenić jego. [black-reaven]

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ja Cię dziewczyno, rozumiem! Mój facet wiecznie ma obowiązki w jednej, drugiej pracy, a jak on ma wolniejszy weekend albo dni, to ja jestem zawalona i tak nie możemy się spotkać. Ale czas pomógł nam się przyzwyczaić. Już nam to tak nie przeszkadza. Zresztą, udało mu się przeprowadzić dwieście kilometrów bliżej. Tyle samo dzieli nas teraz. Jakże to mało, po tych 400 z groszami. Jednak, po tych kilku latach związku na odległość, wiem, nauczyłam się, że docenia się bardziej. I to cenię.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cześć
    Nominowałyśmy Cię do nagrody Liebster Award. Zerknij tutaj ----> http://circus-owl.blogspot.com/2013/04/liebster-award.html
    Milej zabawy!
    Pozdrawiamy, Circus Owl

    OdpowiedzUsuń
  17. Podziwiam Cię, ja bym tak nie potrafiła. Zapewne bym nękała smsami i telefonami. Nie wyobrażam sobie jakby mój facet pracował za granicą. Tęskniłabym, załamałabym się, a pewnie i tak byśmy tej rozłąki nie przetrwali. Ja bym nie wytrzymała. Będzie dobrze ! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja mojego faceta na żywo nie widziałam nigdy. Kiedy wyjechał na dwa tyg (dwa lata temu) na wakacje do Hiszpanii, przeżywałam to co Ty albo i bardziej. W pierwsze dni mało co jadłam, siedziałam pod kocem zapłakana i słuchałam piosenek happysad. Początkowo mógł pisać, więc wielka euforia. Później okazało się, że zżera to za dużo kasy. Ja do niego pisałam, w odpowiedzi dostawałam sygnałki i bardzo rzadko smsy. Ale nawet z tych sygnałków cholernie się cieszyłam...

    OdpowiedzUsuń
  19. U mnie też leje i leje... od wczoraj już. Odpocząć można, ale wolałabym odpoczywać trochę bardziej aktywnie. W niedzielę ma się rozpogodzić, więc jest jakaś nadzieja.
    Trzeba poczekać na przypływ weny...

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda tylko, że tak mało ;P
    Mi najlepiej się pisze w nocy... jest taka nastrojowa :)

    OdpowiedzUsuń
  21. I deszczowo ... czekam na słoneczn
    ą notke :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Przeczekaj, przeczekaj,a potem będzie blisko i cały dla dla Cb. Dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Tęsknota to okropne, a zarazem piękne uczucie. Gdyby nie ono zapewne nie potrafilibyśmy dostrzec jak ogromną wartość ma dla nas drugi człowiek, ile dla nas tak naprawdę znaczy, tak w pełni. Przeczekaj to :) Dla miłości warto się czasami poświęcić mimo teo, że jest momentami niezwykle trudno się z tym wszystkim pogodzić.

    OdpowiedzUsuń